Rozdział 92
Perspektywa Josha
Cisza w moim gabinecie była przytłaczająca, przerywana jedynie cichym szelestem, gdy Ewa krzątała się po pomieszczeniu, wyciągając apteczkę z półki. Twarz mnie piekła, a siniak na kości policzkowej pulsował tam, gdzie trafił Max. Ale ból nie miał znaczenia. Nie, kiedy Ewa tu stała, a jej obecność działała jak kojący balsam na moje postrzępione nerwy.
– Siadaj – rozkaz
















