PUNKT WIDZENIA SARY
Wyszłam z gabinetu Maxa, kipiąc ze złości tak wielkiej, że ledwo widziałam na oczy. Moje obcasy wbijały się w marmurową posadzkę z każdym krokiem, niosąc echo mojej furii po korytarzu. Co za tupet! Po wszystkim, co dla niego zrobiłam, tak mnie traktuje?
Na zewnątrz rześkie wieczorne powietrze szczypało mnie w policzki, ale nie zdołało ostudzić ognia szalejącego we mnie. Mój szo
















