Nie mogłam pojąć, dlaczego chciałby ryzykować małżeństwo ze mną. Byłam córką jego rywali, mafijną księżniczką, ale co gorsza, byłam tylko zabawką i osobą niepożądaną. Moja wartość w życiu była bliska zeru, a jednak, kiedy Marek Baranow na mnie patrzył, po raz pierwszy czułam się kimś, o kogo ktoś dba. To sprawiło, że chciałam mu pomóc. Pozwolić mu wykorzystać mnie dla własnych korzyści. Marek zaoferował mi ochronę, ale ja zażądałam zemsty. - Ona nie rozumiała, dlaczego ją zaakceptowałem, ale ja też nie. Chciałem ją chronić, uleczyć, naprawić to, co zniszczyła jej rodzina. Nie byłem jednak przygotowany na burzę, jaką była Rosaria Bernardi. Zajrzała w głąb mojej duszy i sprawiła, że poczułem się kimś więcej niż tylko żołnierzem. W zamian dam jej to, czego pragnie; jej ojca klęczącego u jej stóp.

Pierwszy Rozdział

Zmierzyłem wzrokiem mojego zastępcę. Aleksiej był trochę żartownisiem i przeważnie na jego twarzy gościł uśmiech, niezależnie od sytuacji. Równoważyło to mój wieczny grymas, który od lat wrył się w moją twarz. Cholera, nie pamiętałem, kiedy ostatni raz się uśmiechnąłem. Nawet najlepsze żarty Aleksieja nie wywoływały u mnie nawet cienia uśmiechu. Może uniesienie brwi, ale nic nie zmusiło mnie do uśmiechu; już nie. Tym razem jednak nie uśmiechał się. Byliśmy w trakcie transakcji sprzedaży broni z Kolumbijczykami. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było przeszkadzanie. Było trzech innych braci, z którymi mogli się skontaktować, którzy nie kończyliby transakcji, żeby się czymś zająć. "Dlaczego mi to mówisz, a nie kontaktujesz się z moimi braćmi?" Aleksiej potarł dłońmi o spodnie. "Juri jest teraz w Rosji, Kazmer jest na Florydzie i zajmuje się inną umową w sprawie otwarcia nowego portu, a Lew jest po uszy w gównie dla niemowląt, odkąd bliźniaki wróciły do domu. To zależy od ciebie, pachan." Mój wargi się wykrzywiły. Aleksiej wiedział, że nie powinien mnie tak nazywać. Nie byłem naszym Pachanem ani Worem, jak wolał mój brat. Byłem najmłodszym mężczyzną w naszej rodzinie. Nie wspominając o tym, że jedynym znaczącym talentem, jaki wnosiłem, była niezawodność. "I lojalność" - odbiło się w mojej głowie to, co wpajał mi ojciec. Bycie niepozornym w bratwie było niemal wyrokiem śmierci. Moje dwie siostry, jedna młodsza i jedna starsza, odziedziczyły wygląd po naszej matce. Wydano je za mąż wiele lat temu. Juri był obecnie naszym Worem, głową naszej rodziny, po śmierci naszego ojca. Kazmer był jego zastępcą jako Mistrz Liczb. Z pamięcią fotograficzną Kaz był atutem sam w sobie. Lew był komputerowym geniuszem i hakerem wszech czasów. W tej chwili zamienił swoje obowiązki związane z komputerem na pieluchy, ponieważ tydzień temu urodziło mu się czwarte i piąte dziecko. Moi bracia i siostry wspierali mnie, ale w żałosny sposób. Włączali mnie, ponieważ wiedzieli, że gdyby tak nie było, nikt by na mnie nie spojrzał drugi raz. Udowodniłem swoją wartość przez lata. Udowodniłem, że jestem niezawodny, dobrym żołnierzem, dobrym bratem i zrobię wszystko, co będzie ode mnie wymagane, aby wykonać zadanie. W ten sposób przetrwałem te lata. Mając pod swoim dowództwem własny pluton ludzi, tylko mój Wor był wyższy rangą ode mnie w naszej bratwie. "Marek?" Aleksiej spojrzał na mnie wyczekująco, wyciągając telefon. "Pilnuj ich. Ufam im na tyle, na ile mógłbym rzucić łodzią, którą przywieźli tę broń." Aleksiej zaśmiał się, ale skinął głową. Wyrywając telefon z jego ręki, odwróciłem się od transakcji i oddaliłem o kilka kroków. Kiedy wyszedłem z magazynu, wyjąłem papierosa i oparłem się o czarnego Escalade'a. "Chto?" [Co?] - warknąłem do słuchawki. "Izvini, szefie, ale nie wiedzieliśmy, co robić." Wypuściłem dym. "Nie potrzebuję twoich przeprosin, Laslo. Muszę wiedzieć, dlaczego do cholery mi przerywasz, kiedy pracuję?" "Tak, szefie. Przepraszam, szefie." Musiałem się zmusić, żeby nie przewrócić oczami. "Natknęliśmy się dziś wieczorem na sytuację. Ktoś był na naszym terytorium. Konkretnie, w pobliżu klubu ze striptizem po zachodniej stronie. Zamknęliśmy ich w piwnicach, ale zanim stracili przytomność, prosili o... pomoc." Moje oczy zwęziły się. "Prosili konkretnie o pomoc od naszych ludzi? Czy prosili o pomoc kogokolwiek na ulicy?" Przez chwilę milczał. "Znali naszych ludzi, szefie. Nie prosili nikogo innego. Po tym, jak poprosili o pomoc..." Laslo potrzebował chwili, żeby dokończyć zdanie, irytujący nawyk, który miał, kiedy nie chciał zostać ochrzaniony. "...prosili o zabicie." Moje oczy rozszerzyły się, a moja ręka opadła nieco, zapominając o papierosie między palcami. "Prosili o zabicie? Jak do cholery wiedzieli, żeby do was przyjść?" Zamruczał przez telefon. "Nie wiem. Ale... powodem, dla którego w ogóle ich zabraliśmy, było to, że ostatnim słowem przed utratą przytomności był Morozow." Wstałem z oparcia. Morozow było panieńskim nazwiskiem mojej matki. Ktoś musiał wiedzieć o naszej rodzinie, jeśli znał jej panieńskie nazwisko. Mój ojciec trzymał te informacje w tajemnicy i upewnił się, że po zmianie jej nazwiska na Baranow zniknęły wszelkie zapisy o niej sprzed tego czasu. Bratwa Baranow była jedną z największych i najbardziej przerażających na terytoriach mafijnych. Rozszerzyliśmy nasz zasięg na cały świat, a największe terytoria znajdowały się tutaj, w Nowym Jorku i Moskwie. "No, der'mo." [No, gówno.] Na chwilę ścisnąłem nasadę nosa. "Jestem dwie godziny drogi od miasta. Muszę tu skończyć, zanim tam pojadę. Nie dotykajcie ich, dopóki tam nie dotrę." "Tak, szefie." Rozłączyłem się. Wracając do magazynu po zgaszeniu papierosa, spojrzałem na Aleksieja rozmawiającego z zastępcą Kolumbijczyka, Paulo. W przeciwieństwie do tego, co sugerowało jego imię, ten człowiek nie był mądry. Próbował nas oszukać wiele razy przez lata bez zgody swojego szefa. Jak ten zasraniec nadal pracował dla Cartelu Ortiza, a tym bardziej oddychał, było dla mnie niepojęte. Zabiłbym Aleksieja, gdyby to się stało po raz pierwszy, a ten człowiek był dla mnie jak brat, kuzyn z krwi. "Ach! Marek! Zastanawiałem się, gdzie się wymknąłeś." Jego gruby akcent sprawiał, że moje imię brzmiało bardziej jak obelga niż cokolwiek innego. Czasami wolałem, żeby wychodziło z jego ust w ten sposób. Im bardziej bał się mnie i moich braci, tym lepiej. "Interesy. Wiesz, to, co powinieneś robić zamiast stać i chichotać jak uczennice." Paulo kilka razy cmoknął językiem. "Sama praca bez zabawy sprawia, że Marek jest nudnym pendejo." Moje palce świerzbiły, żeby chwycić za broń u boku i wbić mu kulę między oczy. W tym momencie wyświadczyłbym Miguelowi przysługę. Aleksiej stał za nim i posyłał mi zwykłe spojrzenie "ty go zabijesz, a ty posprzątasz", którego tak bardzo nienawidziłem. "Skończmy tutaj. Chcesz wrzucić swoje pieniądze do oceanu, to twoja sprawa. My jednak mamy biznes do prowadzenia." Wydawało się, że Paulo miał wystarczająco dużo rozsądku, żeby zostawić mnie w spokoju i krzyczeć na swoich ludzi, żeby się pospieszyli. Podążyłem za nim, a Aleksiej za mną, przeglądając niektóre skrzynie, które były rozładowywane. Wszystko wyglądało dobrze tym razem. Wiedziałem, że Miguel wyraźnie powiedział, że sam weźmie za to odpowiedzialność, jeśli coś pójdzie nie tak. Jego córka była już umówiona na ślub z najstarszym synem Juriego. Miał tylko piętnaście lat, a ona trzynaście, ale kiedy trochę podrosną, ten związek był gwarantowany. To umocniłoby nasze wstępne przymierze. Jeden z facetów podszedł, wyszeptał coś Paulo do ucha, a on odpowiedział szybkim hiszpańskim. Odwrócił się do nas i szeroko uśmiechnął. "Cóż, panowie. Wygląda na to, że wszystko zostało rozładowane. Miguel chciał, żebyście przyjrzeli się jednej konkretnej skrzyni i zobaczyli, czy jesteście zainteresowani dodaniem czegoś ekstra. Zdobyliśmy to, ale tak naprawdę nie było to w planowanym manifeście." Moje oczy zwęziły się. Ostatnim razem, kiedy ktoś mi to powiedział, otworzył skrzynię transportową pełną kobiet, które odurzył i przemycał na skalę międzynarodową. To była jedna rzecz, której się sprzeciwialiśmy: handel ludźmi. Nie powstrzymywaliśmy nikogo innego przed robieniem tego, to był czarny znak na ich duszach, ale na pewno nie dotykaliśmy tej strony biznesu. Paulo podszedł do mniejszej skrzyni, która znajdowała się bliżej miejsca, w którym rozładowywano broń. Otwierając wieko, Paulo odsunął się i wskazał do środka. Spoglądając w dół, spojrzałem na dwie wyrzutnie rakiet, które były umieszczone w skrzyni wśród wiórów drewnianych. "Ile amunicji?" "Dwanaście. Sześć na każdą lub jakkolwiek chcesz to wyrównać." Skinąłem głową i pochyliłem się, żeby zobaczyć bok. "Numery?" "Żadnych. Nigdy nie miały." "Czego Miguel chce za nie?" Paulo uśmiechnął się. "Dziesięć tysięcy za obie." Prychnąłem i uniosłem brew. "Planowałeś zgarnąć część zysków, pendejo?" Tak bardzo jak kaleczył moje imię swoim akcentem, mój gruby rosyjski akcent kaleczył jego język. Był wystarczająco szybki, żeby opanować swoją twarz. "Nie wiem..." "Dam ci pięć tysięcy, o których Miguel już ze mną rozmawiał przed przybyciem tutaj. Zostało to dodane do całości i już przelane. Dodaj to do reszty skrzyń. Przyjemność robienia z tobą interesów, Paulo." Odwracając się, odszedłem od dupka, a Aleksiej podążył tuż za mną. Cieszyłem się, że wcześniej rozmawiałem z Miguelem. Prawdopodobnie zapłaciłbym dziesięć tysięcy za amunicję i fakt, że nie były oznakowane. Nie chciałem jednak pozwolić Paulo zgarnąć tych pieniędzy. Machając na jednego z naszych facetów, szarpnąłem głową w stronę kolumbijskiej ekipy. "Skończcie tutaj. Chcę, żeby wszyscy Kolumbijczycy stąd wyszli, zanim ktokolwiek wyjdzie. Muszę załatwić kilka spraw w mieście. Jeśli coś pójdzie nie tak, zastrzelcie ich wszystkich." Moi ludzie skinęli głowami i zaczęli wydawać rozkazy po rosyjsku, a wszyscy zaczęli zbliżać się do skrzyń i facetów, żeby upewnić się, że wszystko zostanie zrobione. Wsiadłem na miejsce pasażera w Escalade'zie, a Aleksiej wsiadł na miejsce kierowcy. "Gdzie jedziemy?" "Goddess Divine." Jego brwi wystrzeliły w górę w jego kudłate brązowe włosy, a uśmiech poszerzył się. "Świętujemy?" Spojrzałem na niego i natychmiast zamknął usta. "Praca. Wygląda na to, że jest jakiś bezpaństwowiec proszący o pomoc." --- Ta historia zawiera opisy aktów takich jak seks bez zgody, znęcanie się, samobójstwo i inne ciężkie negatywne działania emocjonalne, które niektórzy czytelnicy mogą uznać za wyzwalające. Proszę, pamiętaj o tym, przechodząc do czytania tej historii.

Odkryj więcej niesamowitych treści