"Enzo." Jego imię smakowało w moich ustach jak trucizna.
Oceniam sytuację. Jest nas zdecydowanie mniej. To jego *segugi*, i sądząc po wyglądzie, prawie wszyscy. Keenan i Lec klęczą, z dwoma pistoletami wycelowanymi w każdego z nich. Mają kaptury na głowach. Powoli moje oczy spotykają się ze spojrzeniem Marka. Klęczy blisko Enza. Celują w niego co najmniej cztery pistolety, ale głowę ma odsłoniętą.
















