– Przestań, Marek!
Rzuciłam się do niego, zrzucając ciężary, zanim postanowił się zmiażdżyć. Spojrzał na mnie zaskoczony. Kiedy podnosił się z ławki, objęłam go ramionami. Marek mógł oddychać, wtulony w moją pierś, bo choć miałam małe piersi, to jednak... Mocno go trzymałam, obejmując tak mocno, jak tylko mogłam.
Minęły trzy dni od jego wybuchu. Nie było lepiej. Ja czułam się lepiej, ale jego nast
















